13:55 | Posted in , ,
Hanoi to mieszanka wybuchowa ;) Mozna darowac sobie zwiedzanie miejscowych atrakcji i po prostu przycupnac gdzies na ruchliwym skrzyzowaniu i obserwowac a wlasciwie chlonac miasto pelna piersia!

Mozna zaczac wczesnym rankiem od gimnastyki przy dzwiekach wirtualnego intruktora plynacych z glosnikow nad jeziorem Hoan Kiem. Jesli ktos praktykuje tai chi i dla niego cos sie znajdzie. Biegacie - nic trudnego - Wietnamczycy gromadnie i z zacieciem uprawiaja poranny jogging. Zachecamy to wczesnego rozpoczecia dnia w Hanoi ;)

O poranku czulismy sie tutaj nieco jak bohaterowie Orwellowskiego "Roku 1984" ;)
W glosnikow na ulicach Starego Miasta plynie dla nas kompletnie niezrozumialy komunikat - przypomina to miejsowy radiowezel. Czyzby zyczono mieszkancom milego i pracowitego dnia? ;) Do tej pory nie udalo nam sie tego rozszyfrowac...

Ruch uliczny, o ktorym juz wspominalismy to w zasadzie domena nie tylko tego miasta. Wyprzedzanie na trzeciego, na granicy ryzyka, na tzw. czolowke to standard! Spragnieni wrazen turysci cos tu dla siebie z pewnoscia znajda. Juz samo przejscie przez ulice to nie lada wyczyn. Mysle, ze my juz te sztuke do pewnego stopnia opanowalismy ;)

To, co widac wyraznie na pierwszy rzut oka to zatarcie granicy miedzy domem (przestrzenia prywatna) a ulica (przestrzenia publiczna). Tu zycie domowe po prostu toczy sie na ulicy! Poranna kawa w towarzystwie gazety, lunch czy gotowanie obiadu nie musi zamykac sie w czterech scianach. Zdaje sie ze niemal kazdy cos na ulicy pitrasi a turysci wcale nie intruzi po prostu moga sie przysiasc.

Brak wyraznego podzialu na mode meska i damska - plastikowe klapki (wszechobecne tutaj) z takim samy powodzeniem nosza kobiety jak i mezczyzni, to samo klasyczne stozkowe kapelusze (non) czy plastikowe, rozowe koszyczki, ktore ja pamietam z czasow wczesnej mlodosci ;)
No i najgorsze - mezczyzni zapuszczaja tu paznokcie! Albo wszystkie albo tylko te u najmniejszego palca ;-/

Na podsumowanie tematu przestrzeni intymnej i mody dodam tylko, ze to co u nas kobiety zakladaja w buduarze tzw pizamki tutaj swietnie sprawdza sie na ulicach ;D

I w koncu najciekawsze - w Wietnamie zdaje sie nie istniec pojecie wlasnosci prywatnej, intelektualnej, marki czy znaku handlowego! Przyklad slynnego biura turystycznego Sinh Cafe - w momecie kiedy odnosi sukces i zaczyna zdobywac klientow (np. wzmianka o nim pojawia sie w Lonely Planet) jak grzyby po deszczu powstaja podrobki Sinh Cafe o dokladnie tej samej nazwie! Spacerujac po Hanoi bedziecie na kazdym kroku spotykac szyldy Sinh Cafe ;) Dlatego w info praktycznych wspominam adres oryginalej Sinh Cafe teraz nazywajacej sie (dla odroznienia) Sinh Tourist.

Comments

0 responses to "Hanoi - luzne obserwacje"